Trochę brawury

piątek, czerwca 24, 2016

Rozważania niezważone

Selena Gomez - Kill Em With Kindness

Kochani, pamiętam jak jeszcze całkiem niedawno odliczałam do wakacji, a teraz pozostały mi tylko dwa miesiące odpoczynku i przytłaczająca myśl o maturze.

Nawet nie mogę zaśpiewać "już za rok matura(...)", bo matura jest za 10 miesięcy - właśnie to sobie uświadomiłam, cholera jasna (może i ciemna). Nie jest to w rezultacie rzecz straszna, ale na pewno takie spojrzenie w przyszłość skłania do podjęcia refleksji nad tym co do tej pory udało nam się przyswoić... okazuje się, że  pomimo ciężkiej pracy umiemy nie tyle ile powinniśmy - smutne i dołujące (pozornie). 

Stop

Przecież nie będę pisała o szkole, która mimo, że przynosi nam wbrew pozorom mnóstwo radości, niesie ze sobą wiele cudownych chwil, a życie w niej płynie innym biegiem (można by zastanowić się czy jest to bieg środkowy, dolny czy może górny) jest utrapieniem wielu "spadochroniarzy" - osób, które jakimś cudem dożyły i doczekały promocji do następnej klasy mimo braku szans na jej otrzymanie. 

Ma być przyjemnie, mamy zapomnieć choć na chwile o tym porannym rytualnym wstawaniu, o powrotach do domu po 10 godzinach ciężkiej pracy naszego mózgu, o niezapowiedzianych kartkówkach, o tych jedynkach "za nic", o tych sprawdzianach, których potencjalnie miało nie być, o pracach domowych w rekordowych ilościach. Chociaż? Czy szkoła to tylko i wyłącznie pasmo nieszczęśliwych zdarzeń i męka porównywalna do 40dniowego Postu trwająca 10 miesięcy?

Szkoła to wiele fantastycznych wspomnień, szkoła to nie tylko budynek, ale to także uczniowie, nauczyciele - cała społeczność, budująca i kształtująca nasz charakter jak i tworząca atmosferę, wpływająca na to, w jakim stanie emocjonalnym się znajdujemy przebywając w niej. 

Mam chyba ogromne szczęście, bo atmosfera jaka panuje w mojej szkole mogłaby być śmiało przyrównana do...(brakuje mi tu słowa, przepraszam). W każdym bądź razie nie ma ona zbyt wielu wad.. w sumie ma tylko jedną - funkcjonuje od 8 do 16, w godzinach, które w okresie wakacyjnym są tak naprawdę dla wielu z nas czasem przeznaczonym na sen i regeneracje po fantastycznym dniu pełnym wrażeń. (1:0 wakacje niestety)

Dzisiaj ukończyłam klasę drugą liceum... tak jak już wcześniej pisałam, okazało się, że to tak naprawdę końcówka mojej szkolnej drogi - został mi tylko jeden, jeden jedyny rok szkolny. Szczerze? Trochę mi przykro z tego powodu, bo mimo, że każdy z nas narzeka na szkołę pod wieloma względami to jest ona miejscem, w którym rozwija się i kształtuje nasze życie, to właśnie tam poznajemy przyjaciół i to tam spędzamy potencjalnie najpiękniejsze lata naszego życia, a "przy okazji" czegoś się w niej dowiadujemy. 

Całkiem poważnie, jestem wdzięczna osobie, która wymyśliła to "ustrojstwo". Pomyślcie co by było, gdybyście nie potrafili dodawać, znaleźć czegoś na mapie, napisać do znajomego, porozumiewać się z obcokrajowcami. Szkoła daje więcej niż dużo. Pamiętajmy o tym, aby szanować to, że mamy możliwość poznawania tych wszystkich ciekawych bądź mniej ciekawych rzeczy, a na pewno przydatnych, bo niektórzy takiej szansy nie mają.

Cztery dni rozpusty (zwane wycieczką)

Chcą Ci dać palec, a Ty chciałbyś od razu całą dłoń. Do czego nawiązuje? Już tłumaczę. W momencie, gdy dowiedzieliśmy się, że nasza szkolna (na dodatek dydaktyczna pod każdym względem) wycieczka ma się odbyć w ostatnim tygodniu szkoły to nie ukrywaliśmy zbytnio naszego niezadowolenia. W głowach wielu z nas pojawiła się myśl o tym, że przecież i tak w ostatnim tygodniu nie chodzi się do szkoły, więc ta wycieczka to w sumie narusza kalendarzową przestrzeń naszych wakacji - okropne. Co się okazało? Termin świetny, wszystko zaliczone (z drobnymi wyjątkami), a atmosfera całej czterodniowej wyprawy w Bieszczady nie mogła być lepsza. 15km górskim szlakiem, 5km wyprawy pontonami (Titanic przy tym to naprawdę pestka), 10km gry terenowej daje 30km cudnej pracy nóg, rąk i masę endorfin, które wzbudziły nie tylko na mojej twarzy ogromny uśmiech. Powrót? Chętnych nie było, ale odebrać świadectwo nie byłoby komu.




























Po tak cudownie spędzonym czasie mogę rozpocząć wakacje spełniona. Świadectwo odebrane, pierwsza wyprawa na siłownie odhaczona. Czekajcie na posty w stylu #50Shades, niebawem wakacyjne treningi, zmagania z dietą i przygody, których nie da się opisać, a jednak.

START


Tu też są fajne rzeczy:

1 komentarze

  1. zazdroszczę takiej super wycieczki, choć wydaje mi się, że nie dałabym rady tym 30 kilometrom;p Z tych lepszych rzeczy - zaczęłam chodzić na siłownię! ;p

    OdpowiedzUsuń