Nieustanna adoracja

sobota, marca 05, 2016

Rusza nowa seria postów / publikacja : (każdy)  CZWARTEK & SOBOTA

Rihanna - Work (Explicit) ft. Drake


Jak ten czas szybko płynie, przelatuje przez palce, miesza w naszym życiu i zabiera nam piękne chwile, które w naszych oczach mogłyby trwać dłużej. "Niedawno" odliczałam do ferii, zamieściłam post (zdawało mi się, że nie minął nawet tydzień od ostatniej publikacji, a jednak), marzyłam o odpoczynku od szkolnych obowiązków, a to wszystko minęło i znowu spłynęła na mnie ta "lawina" (w możliwie najgorszym tego słowa znaczeniu) ważnych spraw do zrobienia. Zrozumiałam jednak, że dobra organizacja tego cholernego czasu może wydłużyć nam dzień i pozwolić na czas wolny od stresu, zrobienie treningu, czy też posłuchania własnych myśli. Te szkolne, uczelniane obowiązki zdają się straszne tylko w naszej głowie, bo gdy jesteśmy systematyczni i próbujemy zmienić podejście do rutynowych spraw, wychodzą one nam znacznie lepiej i ich rezultat jest bardziej efektowny niż się tego spodziewamy. Marnowanie czasu to cecha 90% młodych ludzi (w tym mnie). Zmieńmy to - bo po co mamy się męczyć i stresować? Może warto to co mamy do zrobienia na za tydzień zacząć już dziś (rozłożyć sobie w czasie)? Kto lubi się stresować? Kto lubi ślęczeć nad zadaniami do nocy? Wiadomo, są osoby, którym teoretycznie lepiej uczy się wieczorami, ale pamiętajmy o tym, że po 22 nasz mózg nie pracuje już tak intensywnie jak o np. 17, bo zwyczajnie jest zmęczony, a przyswojona wiedza w późnych porach dnia może stać się ulotna. Czy nie lepiej robić wszystko od razu? Jasne, że lepiej, ale nie zawsze jest to do wykonania. A może zawsze? Wystarczy coś zaplanować, przyswoić wizje i rozkład dnia i się tego trzymać. Gwarantuje Wam, że od czasu do czasu taki uregulowany plan dnia przyniesie Wam wiele szczęścia i poczucia spełnienia. Nie ma chyba przyjemniejszej rzeczy od zaplanowanego, bezstresowego treningu po godzinach spędzonych nad nauką. Kiedy wiem, że coś umiem i mogę zająć się już sobą czuję się znacznie lepiej niż wtedy, gdy siedząc nad książkami po wyczerpującym treningu myślę o jutrzejszym sprawdzianie i o konsekwencjach związanych z nieprzyswojonym materiałem z powodu braku czasu. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a my możemy sprawić, że ten podział zniknie, a czasu starczy nam na wszystko. 

Włoska sielanka, Krakowski weenekd oraz zaskakująca, piękna Skandynawia

Przez niespełna miesiąc udało mi się wyjechać, aż a może tylko trzy razy. Wiadomo, nie były to wyjazdy na przedmieścia, czy do rodziny, ale dalsza wyprawa. Ferie spędziłam we Włoszech - wybór miejsca raczej nie zrobi na Was ogromnego wrażenia, ponieważ jest to kraj kojarzony z narciarskimi wyjazdami i okresem zimowego wypoczynku. W głowie teraz może macie piękną, słoneczną Sycylię, ale uwierzcie mi, ośnieżone Dolomity po tym wyjeździe odmieniły moją wizję Włoskiej sielanki i to one stały się sztandarowym znakiem tego kraju. Rozważając letnie i zimowe wypady do Włoch można stwierdzić, że ich usytuowanie jest wręcz idealne (ciepłe Morze Śródziemne i zmrożone, malownicze Dolomity). Jest to kraj, do którego na pewno nie raz wrócę, a przynajmniej zimą. Codzienne pokonywanie ok. 40km potrafiło zmęczyć, przysięgam. Nie ma jednak nic lepszego niż wysiłek podczas wyjazdu w towarzystwie pięknych krajobrazów. Sama jazda sprawiała mi wiele przyjemności, różnorodność tras i ich długość naprawdę zaskakiwała, a przejechana Sellaronda (50km) to podstawa pobytu w tamtych rejonach, ale także spełnienie. 







Po powrocie z rodzinnego wypadu nie pozostało mi nic innego jak spakować się i wyjechać wraz z przyjaciółmi do dawnej stolicy Polski, Krakowa. Miasto to ile razy bym w nim nie była, nadal zaskakuje. Urokliwy krakowski rynek, Smok (Stefan) i hymn Mariacki oraz spacer po Zamku Królewskim to tak zwane punkty główne wycieczek do tego miasta. Mile spędzona noc, przezabawna podróż, czas spędzony w labiryncie, wiele razy odwiedzony Stefan oraz wspólne naleśniki to chyba jedynie część fantastycznych momentów naszego spontanicznego wyjazdu. Działo się jak zwykle dużo, ale nie będę wszystkiego zdradzać, mogę tylko powiedzieć, że były to bardzo miło spędzone dwa dni, w najlepszym gronie.



Powrót do szkoły? Nawet nie zdążyłam się do niej powtórnie przyzwyczaić, a już nadszedł dzień wylotu do Szwecji. Naprawdę były to fantastycznie spędzone dni. Poznałam przesympatyczne osoby, zwiedziłam jedną ze skandynawskich stolic i przy tym wieczorami świetnie się bawiłam. Pomysł mojego chłopaka na ten wyjazd to strzał w dziesiątkę, mam nadzieję, że wrócimy tam, ale tym razem latem. Może uda nam się zabrać do Sztokholmu naszych przyjaciół? Nie mogę się już doczekać, aż ponownie będę mogła odwiedzić ten piękny kraj i rodzinę Piotrka.








Myślę, że zrozumiecie dlaczego brakowało mi czasu na napisanie do Was. Poprawiam się już i wracam wypoczęta, pełna pozytywnej energii. Ach, brakowało mi tego. Czas start, ruszam z ciekawą serią, jej nazwę poznacie już wkrótce!

*W następnym poście podam Wam przepisy, w których będziecie mogli wykorzystać Wasze odżywki białkowe, a wkrótce pojawią się wyczekiwane przepisy na koktajle egzotyczne.

Mam nadzieję, że trwacie w swoich postanowieniach i walczycie o lepszą wersję siebie. Trzymam za Was kciuki, pamiętajcie o tym, aby swoje zdrowie i komfort psychiczny stawiać na pierwszym miejscu. Dbajcie o sylwetki, do wakacji już tak niewiele. Wycięczona długim cardio żegnam Was z uśmiechem na twarzy!

W razie kontaktu : graczyk.maja21@gmail.com
Instagram : m.graczyk
Snapchat : majettan
Fanpage : 50ShadesOfWorkout - zachęcam do polubienia (więcej informacji) 





Tu też są fajne rzeczy:

3 komentarze

  1. Ciekawie spędziłaś czas :) Ale pięknie jest we Włoszech... Cudnowne zdjęcia!

    Pozdrawiam, Martyna
    mojfioletowykacik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem fajnie piszesz, dodajesz ładne zdjęcia, ciekawe tytuły. Jak dla Mnie materiał na bardzo dobrą blogerkę. Gdyby interesowało Cię jak ja sb radzę zapraszam na mojego bloga http://commeting.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń